czwartek, 10 stycznia 2013

Koniec

Czemu taki dziwny tytuł piosenki? A bo przypomina mi utwory z filmów, gdzie jak się ich słucha, to odnosi się wrażenie, jakby nic już potem miało nie być. Taka pustka wypełnia wtedy człowieka i ciarki przechodzą po plecach...Tak mi się to przyrównało. Sama nie wiem, oceńcie sami:


środa, 9 stycznia 2013

Muzyka z gór

(Utwór zlepiałam w zaciszu domowym.)

Ta muzyczka z kolei kojarzy mi się z górami, te wietrzne organki i taka lekka. Wiem dziwne skojarzenie lekkości z górami, bo wchodzenie strasznie męczy, a i wielkość związana jest z ciężkością. Ale jak to powiedzenie głosi: wyjątek potwierdza regułę. I tak oto lekkość gór przed państwem:


wtorek, 8 stycznia 2013

Inspiracja

Ten z kolei kawałek ma ciekawą historię stworzenia. Mianowicie na zajęciach z komputerowej kompozycji dźwięku, jako że nie było dostatecznej ilości działających komputerów to komponowałam kawałek z przyjaciółką. Wychodził rewelacyjnie, po prostu cudo...byłyśmy dalej niż w połowie naszego dzieła, aż nagle wszystkie komputery się wyłączyły. Wykładowca stwierdził, że to nic takiego bo i tak wszyscy zapisywaliśmy w trakcie pracy swoją muzykę...taaak, wszyscy - miał profesor o nas wysokie mniemanie ;P Nikt nie zapisał swojej muzyki i dwie godziny poszły bye bye! Ja wiedziałam, że trzema najważniejszymi przyciskami w komputerze są: ZAPISZ! ZAPISZ! ZAPISZ! No ale kto się mógł spodziewać spięcia na starych uczelnianych komputerach ledwo co zipiących. Taka nauczka na przyszłość.

No ale naszych wspaniałych dźwięków nie mogłam przepuścić, i jeszcze tego samego wieczora, jak jeszcze muzyczka wybrzmiewała w mojej głowie, spróbowałam zrobić kopie tego utworu. Nie wyszła tak fajnie jak ta z zajęć, ale lepsze to niż nic. Niestety jest troszkę przydługawa, no ale mam nadzieję, że nikogo tym nie zanudzę, muzyka 'relaksacyjna' trwa i trwa. Tak sobię przynajmniej wmawiam :)


niedziela, 6 stycznia 2013

Dźwięki morza

Następna muzyczka którą zrobiłam, tym razem na zajęciach. Mam nadzieję, że się podoba :)... Ah, wracam dalej do szycia rybki.



A'la symfonia

W zeszłym roku uczelnianym (i kalendarzowym ;P )mieliśmy zajęcia z komputerowej kompozycji dźwięku. Przyznam, że były to najfajniejsze (tuż obok zajęć z animacji komputerowej - również z tym samym wykładowcą) zajęcia. Wiadomo jak to bywa na uczelniach gdzie rączka rączkę myje - fajnych zajęć jest bardzo mało a inne się mnożą i nic na nich nie ma - szczerze dosłownie, no ale koniec żalenia się.

Właśnie - komputerowa kompozycja dźwięku - w programie Magix music maker uczyliśmy się jak z gotowych dźwięków tzw. loop-ów, zrobić utwór muzyczny. Jak wiadomo, nawet w muzyce musi być początek - zwrotka, środek - refren i koniec - ponownie zwrotka. Można i poszerzyć utwór o następne zwrotki i refreny, ale na początku nie można przesadzać.

Na samym początku wykładowca pokazał nam jak to wszystko działa i jak najlepiej łączyć poszczególne dźwięki żeby nie powstał chaos lecz miła dla ucha muzyczka. Pierwszy utwór robiliśmy wszyscy razem, każdy dołożył swoją cegiełkę, a dopiero potem można było poszaleć samemu.

Zafascynowana tymi zajęciami, nie mogłam się doczekać, aby stworzyć moją i tylko moją muzyczkę. Jeszcze tego samego dnia w domu skomponowałam takie coś:



piątek, 4 stycznia 2013

Album dla Luby

Tak sobie wymyśliłam, że dla mojej siostrzenicy, która się już niedługo urodzi zrobię kilka rzeczy:
1. Kocyk z wyszytą rybą
2. Czapeczkę na szydełku (bo mnie siostra prosiła)
3. Album na zdjęcia i różności związane z dzieckiem

No właśnie, co do ostatniego punktu, to przeglądając internet wpadłam na pomysł, że zrobię album scrapbookingowy. Potem grzebiąc dalej, natrafiłam na albumy ze skóry. A więc połączę te dwie techniki i uszyję książkowy album dla dzieciaczka :) Chyba zostanę przy motywie ryby, który to się spodobał przyszłej mamie Lubki. Zacznę pracę nad nią już w poniedziałek, jak tylko wrócę do domu.

Z innej beczki:

Dzisiaj odebrałam moją wymarzoną książkę od dłuższego czasu, mianowicie: "Czarna książka kolorów". Następna do kolekcji i również przydatna do pracy magisterskiej: o sztuce dla niewidomych, którą właśnie piszę.



A co do Świąt, bo jeszcze się nie chwaliłam: dostałam taką oto książkę:♥

środa, 2 stycznia 2013

Akcja! Komiks w ruchu!


fot. Katarzyna Wojciechowska

Przypomnę i pochwalę się co robiłam w kwietniu i maju 2012 r.

Kilka wspaniałych weekendów, spędziłam w muzeum Narodowym w Gdańsku z ciekawymi ludźmi. A to wszystko dzięki kilku osobom, którym się CHCE robić kreatywne i ciekawe rzeczy dla ludzi :) Mowa tu o Stowarzyszeniu Arteria - dziewczyny jesteście wielkie! Kilka spotkań dotyczyło komiksów samych w sobie, poruszane były takie pytania i tematy jak: od czego zacząć? jak wymyślić i zilustrować dobrą historyjkę? itp., a reszta spotkań dotyczyła motion comics, czyli warsztaty o tym jak ożywić nasze komiksy i zrobić z nich taką animację we flashu.

Akcja! Komiks w ruchu.
Akcja! ... na facebooku

A więc mieliśmy dwa weekendy na to, aby ogarnąć jak stworzyć prosty i czytelny komiks. Pod okiem Jacka Frąsia stworzyliśmy kilka ciekawych historyjek, które były wprowadzeniem i przygotowaniem do naszego końcowego dzieła, które po warsztatach były pokazywane przed publicznością. M.in. rysowaliśmy prosty komiks mieszczący się w czterech okienkach, pisaliśmy scenariusz do komiksu mieszczącego się na kilku okienkach, a potem wymienialiśmy się scenariuszami i ilustrowaliśmy czyjś scenariusz, mieliśmy też narysować pięciu bohaterów, a potem wybrać z nich jednego i to właśnie on miał być naszą główną postacią w motion comics.



Następne dwa weekendy spędziliśmy z Darią Burlińską i Wojtkiem Traczykiem, którzy nauczyli nas co to jest motion comics i jakimi prawami się rządzi. Kilka ciekawych przykładów obejrzeliśmy, a po tym zabraliśmy się za montowanie tego co już wcześniej narysowaliśmy.



A oto moja ukończona praca: