Dziś będzie trochę długawo, w sumie chcę się podzielić moim gustem filmowym, pisząc własne relacje i odczucia na temat filmów które mnie jakoś poruszyły i odzwierciedlają mnie (w pewnym sensie). Krótkie czy długie komentarze odnośnie filmów o których nie chcę zapomnieć do których kiedyś na pewno wrócę!
A więc zaczynamy.
Od razu przepraszam, że nie umiem pisać dłuższych tekstów.
Na dziś pięć filmów:
Białe szaleństwo (Nord) 2009 rok
Czyli czarna komedia.
Film ten na filmwebie nie ma za wysokiej oceny, ponieważ większość ludzi woli jednak filmy tzw. lekkie i odmóżdżające aby nie musieć przy nich myśleć. Wolą wybuchy, gonitwę i efekty specjalne wykorzystywane do bólu, jak ktoś chce to może obejżeć najnowszą szklaną pułapkę...akcja jest tam tak denna, że lepiej by ją napisał 10-cio latek. (ok sama lubię filmy bez mózgu, ale bez przesady! błagam!)
Białe szaleństwo jest ogólnie spokojnym filmem z klimatem norweskiego kina. Nie jest bynajmniej nudny, ponieważ na tej płaskiej lini są wysokie uskoki elementów śmiesznych, zadziwiających, czarnokomediowych i naprawdę zaskakujących. Filmy takie nie są usrane efektami specjalnymi, aby utrzymać widza w fotelu, tego typu kino broni się świetnym scenariuszem, grą aktorską oraz relacjami między ludzkimi i akcją bez przerysowanych głupot.
Białe szaleństwo jest czarną komedią, która poprawiła mi humor. Ogląda się go lekko i im więcej bohater ma przygód tym bardziej chcemy poznać co bedzie zaraz, czym nas zaskoczy.
Polecam!
Widmo wolności (Fantôme de la liberté, Le) 1974 rok
Czyli zastanów sie nad absurdami naszego świata...
Film Bunuela, widmo wolności, jest rewelacyjnym dziełem sztuki filmowej. Aby zrozumieć wszystkie epizody trzeba się trochę nad nimi zastanowić, trzeba się zastanowić nad absurdami tego świata, które reżyser świetnie zilustrował, nawet nie sparodiował lecz zilustrował! Widmo jest chyba moim najulubieńszym filmem jak do tej pory.
Ci ludzie, którzy go oglądali i twierdzą, że jest beznadziejny bo jest absurdalny i niezrozumiały...to naprawdę powinni się trochę wyedukować.
Ci ludzie, którzy go oglądali i twierdzą, że jest beznadziejny bo nie lubią surrealizmu, ale zrozumieli jego odbiór...to cóż, nie każdy musi lubić tą dziedzinę sztuki. Każdy ma swój gust :)
Sztuka niestety/stety ma to do siebie (filmy, malarstwo, rzeźba, instalacje, happeningi itd.), że operuje w symbolice, porównaniach, doświadczeniach, odwołaniach i na wielu innych aspektach, które bez omówienia często są beznadziejne, niezrozumiałe i nędzne. Lecz nie wolno mówić, że coś jest beznadziejne, bo my akurat tego nie rozumiemy. Możemy powiedzieć że coś nam się nie podoba, lecz tylko i wyłącznie wtedy, jeśli poznamy przyczyny stworzenia danego dzieła (hmmm, ten problem porusze w nastepnym poście bo bardzo mnie nurtuje).
Opiszę jeden epizod i wyjaśnię o co w nim tak naprawdę chodzi: