wtorek, 28 maja 2013

Inaczej ... filmowo

Dziś będzie trochę długawo, w sumie chcę się podzielić moim gustem filmowym, pisząc własne relacje i odczucia na temat filmów które mnie jakoś poruszyły i odzwierciedlają mnie (w pewnym sensie). Krótkie czy długie komentarze odnośnie filmów o których nie chcę zapomnieć do których kiedyś na pewno wrócę!

A więc zaczynamy. 
Od razu przepraszam, że nie umiem pisać dłuższych tekstów.
Na dziś pięć filmów:

Białe szaleństwo (Nord) 2009 rok
Czyli czarna komedia.


Film ten na filmwebie nie ma za wysokiej oceny, ponieważ większość ludzi woli jednak filmy tzw. lekkie i odmóżdżające aby nie musieć przy nich myśleć. Wolą wybuchy, gonitwę i efekty specjalne wykorzystywane do bólu, jak ktoś chce to może obejżeć najnowszą szklaną pułapkę...akcja jest tam tak denna, że lepiej by ją napisał 10-cio latek. (ok sama lubię filmy bez mózgu, ale bez przesady! błagam!)
Białe szaleństwo jest ogólnie spokojnym filmem z klimatem norweskiego kina. Nie jest bynajmniej nudny, ponieważ na tej płaskiej lini są wysokie uskoki elementów śmiesznych, zadziwiających, czarnokomediowych i naprawdę zaskakujących. Filmy takie nie są usrane efektami specjalnymi, aby utrzymać widza w fotelu, tego typu kino broni się świetnym scenariuszem, grą aktorską oraz relacjami między ludzkimi i akcją bez przerysowanych  głupot.
Białe szaleństwo jest czarną komedią, która poprawiła mi humor. Ogląda się go lekko i im więcej bohater ma przygód tym bardziej chcemy poznać co bedzie zaraz, czym nas zaskoczy.

Polecam!


Widmo wolności (Fantôme de la liberté, Le) 1974 rok
Czyli zastanów sie nad absurdami naszego świata...


Film Bunuela, widmo wolności, jest rewelacyjnym dziełem sztuki filmowej. Aby zrozumieć wszystkie epizody trzeba się trochę nad nimi zastanowić, trzeba się zastanowić nad absurdami tego świata, które reżyser świetnie zilustrował, nawet nie sparodiował lecz zilustrował! Widmo jest chyba moim najulubieńszym filmem jak do tej pory.
Ci ludzie, którzy go oglądali i twierdzą, że jest beznadziejny bo jest absurdalny i niezrozumiały...to naprawdę powinni się trochę wyedukować.
Ci ludzie, którzy go oglądali i twierdzą, że jest beznadziejny bo nie lubią surrealizmu, ale zrozumieli jego odbiór...to cóż, nie każdy musi lubić tą dziedzinę sztuki. Każdy ma swój gust :)

Sztuka niestety/stety ma to do siebie (filmy, malarstwo, rzeźba, instalacje, happeningi itd.), że operuje w symbolice, porównaniach, doświadczeniach, odwołaniach i na wielu innych aspektach, które bez omówienia  często są beznadziejne, niezrozumiałe i nędzne. Lecz nie wolno mówić, że coś jest beznadziejne, bo my akurat tego nie rozumiemy. Możemy powiedzieć że coś nam się nie podoba, lecz tylko i wyłącznie wtedy, jeśli poznamy przyczyny stworzenia danego dzieła (hmmm, ten problem porusze w nastepnym poście bo bardzo mnie nurtuje). 

Opiszę jeden epizod i wyjaśnię o co w nim tak naprawdę chodzi:


Bogate małżeństwo dostaje telefon ze szkoły, że ich córka zaginęła. Jadą do tej szkoły i wchodzą do klasy. Rodzice i nauczycielka widzą wszystkie dzieci, oprócz ich córki, która de facto siedzi w swojej ławce. Rozmawiają między sobą, że to jest nie do pomyślenia aby uczeń zaginął. Córka mówi im że ona tu siedzi i nigdzie nie zaginęła. Dorośli nie reagują na słowa dziecka. Rodzice zabierają córkę na komisariat policji i zgłaszają zaginięcie. Policjani również ignorują/niezauważają dziecka. Policjanci się pytają jak wygląda córka, a rodzice pokazują na swoje dziecko, robią jej zdjęcie i spisują raport. Mimo iż wszyscy rozmawiają o dziecku które siedzi tuż obok, patrzą na nią i nawet zadają pytania, to nikt jej nie chce słuchać, nikt nie "zauwaza", że ona nigdzie nie zaginęła, lecz jest przy nich cała i zdrowa. Policja wszczyna śledztwo i szukają zaginionej. Rodzina jedzie do domu, dorośli sa załamani i rozpaczają po stracie córki. Dziewczynka normalnie chodzi do szkoły, rodzice kupują jej różne rzeczy i przytulają lecz nadal jej nie zauważają. Po około roku policja puka do ich drzwi. Policjant wyjaśnia że znalazła sie ich zguba, że córka była cały czas w domu i wskazuje na nią palcem. W tym momencie rodzice bardzo się cieszą i radują że znalazła się ich córeczka, która cały czas była z nimi.

Epizod ten pokazuje jak większość dorosłych traktuje dzieci. Nie chodzi jednak o to że rodzice nie zauważają swojego dziecka które stoi tuż obok, lecz nie słuchają dzieci, nie traktują ich na równi sobie. Są przekonani, że dzieci jak ryby głosu nie mają. Nie rozmawiają ze swoimi pociechami na poważne tematy (nie chodzi tu o politykę lub sytuacje państwa w wojnie z innym państwem) chodzi tu o tematy rodzinne. Dorośli pomijają dzieci, traktują je jak takie zabaweczki, nie słuchaja co mają im do powiedzenia, bo to są błache sprawy. Nie powinno tak być, bo problem dziecka, nawet ten najbardziej dla nas błachy, jest sprowadzany przez dzieci do rangi największego koszmaru ich życia. Dzieci powinno się pytać o zdanie w kwestiach finansowych rodziny, przeprowadzkowych, co ugotować na obiad i wszystkie inne rodzinne kwestie. Wiadomo, że jak dziecko powie, np. że chce mieszkać w chinach, a nie w mieście obok to nie ulegniemy jego zdaniu, lecz będziemy musieli porozmawiać z nim racjonalnie i wyłożyć wszystkie za i przeciw. 
Osobiście znam rodzinę która traktowała swoje dzieci jak dzieci, które nie powinny mieć zdania w sprawach dorosłych, nie pozwalali im się do końca wysłowić, poprawiali ich gramatykę ciągle (wiadomo jakie to denerwujące nawet dla dorosłego jak ktoś nie daje Ci dokończyć myśli tylko ciągle przerywa Ci i mówi że nie mówi się włanczać tylko włączać światło, a w całej logice zdania przecież nie chodziło o światło lecz o piękne buty, które wczoraj sie zakupiło). Dzieciom często nie daje się dokończyć zdania, bo nie potrafią tak szybko znaleść słowa i robią w tym czasie długie przerwy, plączą sie troszkę i mówią chaotycznie. Ale jeśli nie damy dokończyć tego co mówią w końcu wogóle przestaną się odzywac do rodziców i jak już będą dorosłe, będą miały gdzieś rozmowe z nimi. Otóż wracając Ci znajomi własnie poprawiali swoje dzieci wtrącając się chamsko do ich wypowiedzi, nie dawali im dokończyć, bo jak to przecież tu dorośli rozmawiają, więc dziecko nie powinno się odzywać, spowodowało to, że jak te dzieci podrosły i rodzice zaczeli ich traktować jak dorosłych chciali z nimi pogadć czy spędzic czas to nic z tego nie wychodzi, bo te dzieci maja gdzieś kogos kto kiedyś nie chciał z nimi gadać, chamsko się odzywają i nie wychodzą z pokoju, a rodziców traktują jak powietrze, jak osoby które dają pieniądze, maja ich gdzieś szczerze. I ja się im nie dziwię.

Każdy epizod w tym filmie możnaby analizować godzinami, dyskutować i myśleć nad nimi porównując do naszej rzeczywistości, do absurdów które sie wokół nas dzieją.

Polecam film!


Gainsbourg 2010 rok
Ten film Cię zainspiruje!


Ten film poprawił mi humor, miałam ochotę tworzyć, nie ważne co... szyć, szydełkować, wymyślać projekty, mega inspirujący i kreatywny, atmosfera magiczna i tajemnicza aura. Polecam dla wszystkich, którzy stracili wene, oraz dla innych ludzi którzy zajmują sie szeroko pojętą sztuką.
Film ten jest o kompozytorze. Jego piosenki każdy zna, lecz pewno nie zdaje sobie sprawy że to właśnie jego są te utwory. Tak już się w naszym świecie przyjeło, że bardziej znamy wykonawców niż osoby które to wszystko skomponowały i napisały.

Polecam, naprawdę polecam ten artystyczny film!


Duża ryba (Big fish) 2003 rok
Piękna bajka :)


Dawno oglądałam ten film, ale nadal jestem pod jego wrażeniem. Po prostu uwielbiam surrealizm i bajkowiść, w filmach. Na końcu, jak to w amerykańskich filmach wszystko nam tłumaczą kawa na ławę, ale nie denerwuje to tak bardzo. Film jest świetnym opowiadaniem, świetną bajką dla dorosłych, którzy lubią absurdalność. W sumie jest to taka baja, ale miło się na nią patrzy :)


Cyrk motyli (Butterfly Circus) 2009 rok
Czyli nie załamuj się i nie poddawaj się przeciwnością losu!


Tak... to jest kolejny film pokazujący, że ludzie nie rozumieją przesłania, lecz patrzą na filmy powierzchownie. Czytając takie komentarze, że film jest "amerykański", kiczowaty, bierze na litość itp. to tracę wiarę w inteligencję ludzką. 
Ok film z racji tego, że jest krótkometrażowy i aby pokazać tyle emocji, które kryją sie w człowieku, który stracił sens życia, ma dość szybką fabułę, jest patetyczny i przerysowany, ale jak dla mnie jest to pokazane w rozsądnych granicach.

Cyrk motyli nie pokazuje człowieka bez rąk i nóg, to jest tylko symbol ludzi, którzy stracili wiarę we własne życie, w swoje możliwości. Film, pokazując tego człowieka, mówi nam o wszystkich tych, którzy coś stracili, np. rękę, nogę, dziecko, partnera, pracę, przyjaciół, dom, wzrok itd. Pokazuje nasze emocje przy tym związane: nie mam ręki to nie mogę malować....a od czego masz nogi? usta? >> popatrz TU << , nie masz nóg i nic już nie możesz robić?... a od czego masz ręce? >> popatrz TU << , straciłaś kogoś bliskiego? jest to mega smutne i dołujące, ale jak zdołasz się pozbierać to może pomagając komuś pomożesz sobie? >> popatrz TU << , wyrzucili Cię z pracy? Może o to chodziło, bo znajdziesz inną, lepszą, może poznasz ludzi których byś nie poznał >> popatrz TU << , straciłeś wzrok? Ok jest to mega ciężkie, ale ludzie z tym żyją, pracują, tworzą...inaczej niż ze wzrokiem, ale się spełniają >> popatrz TU << . Wiadomo, że jak do czegoś jesteśmy przywiązani, kogoś kochamy to po utracie tego czegoś/kogoś wpadamy w depresje i nie chce nam się żyć...lecz nie wolno się do końca załamywać, trzeba walczyć. I o tym mówi cyrk motyli, mówi o ludziach którzy coś/kogoś stracili i przez to stali się wyobcowani, stracili sens we własne możliwości, w życie. Nasz bohater spotkał osobę, która mu pomogła zobaczyć inne możliwości, pokazała mu jego życie z innej perspektywy, zmieniła jego nieszczęście w coś wartościowego. Jeden fragment filmu uwielbiam: fragm. pokazujący, że nasz bohater stał się już znany i lubiany i rozmawia sobie właśnie z kolegą z cyrku. Nagle podchodzi matka ze swoim dzieckiem, które miało sztuczne nogi i było załamane tym faktem, bohater swoim uporem i wiarą, przywrócił wiarę w życie temu dzieciakowi, on podniósł się z dna i pokazał innym że też mogą, że utrata czegoś nie jest końcem świata, można z tym żyć i cieszyć się.

Jak macie depresję to polecam ten film. Podnosi na duchu, wiem co mówię :)



            

i


:)


Zapraszam również do mojej zabawy która kończy się 11 czerwca >> candy u RondoArt <<, może to właśnie Wam się poszczęści i wygracie :)

4 komentarze:

  1. Żadnego z nich nie widziałam, bo nie jestem wielkim fanem kina, a to nie są jakieś popularne tytuł. Ale gdy będę szukać czegoś ciekawego na wieczór na pewno znowu tu zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zapraszam oczywiście.
      Bunuela (widmo wolności) lepiej sobie zostawić na sam koniec i ostrzegam: większości się ten film nie podoba, lecz ja byłam nim oczarowana :)

      Usuń
  2. Nie oglądałam żadnego z tych filmów. Asle zachęciłąś mnie swoimi opisami,zwłaszcza do filmu "Gainsbourg".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To polecam, ja po tym filmie dostałam takich wielkich skrzydeł że zaraziłam koleżankę :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz.

Miłe słowa jak i krytykę przyjmę z otwartymi ramionami :)